Jeśli rozpatrujemy rynek pracy z punktu widzenia pracobiorców, możemy jego uczestników podzielić na aktywnych zawodowo i biernych zawodowo. Aktywni zawodowo to osoby aktualnie pracujące. Natomiast biernych zawodowo dzielimy na dwie grupy. Pierwsza to osoby, które bądź po prostu nie chcą pracować, bądź też nie mogą, z racji choroby czy też np. odbywania służby wojskowej. Wśród osób biernych zawodowo liczną rzeszę stanowią jednak osoby mogące i chcące pracować, ale które nie są w stanie znaleźć pracy. Inaczej określamy je bezrobotnymi. Bezrobocie można mierzyć na dwa sposoby – albo po prostu liczymy ilość osób bezrobotnych, opierając się głównie na danych z urzędów pracy, albo też wyrażamy je za pomocą stopy bezrobocia, czyli stosunku liczby osób nie mogących znaleźć pracy do ogółu osób w wieku produkcyjnym (czyli zarówno aktywnych, jak i biernych zawodowo). Przyjmuje się, że z uwagi na pewien odsetek osób biernych zawodowo w praktyce stopa bezrobocia na danym terenie nie może spaść znacząco poniżej 5%. Taki poziom bezrobocia uznaje się za naturalny. Poważny powód do zaniepokojenia pojawia się, gdy stopa bezrobocia w skali całego zaczyna osiągać wielkość dwucyfrową. Należy przy tym zauważyć, że w takiej sytuacji stopa bezrobocia w dużym miastach i na terenach rozwiniętych gospodarczo może się zbliżać do zaledwie 5%, natomiast w małych miasteczkach i na terenach słabiej rozwiniętych może przekraczać 20% lub nawet 30%.